Skip to main content

Dlaczego chronimy żówia?

IMG_0053
fot. M. Rębiś
Wprawdzie jesteśmy towarzystwem ochrony ptaków, ale i wszelką gadziną nie gardzimy.  I tak od początku 2012 roku PTOP rusza z kolejnym projektem: Ochrona żółwia błotnego (Emys orbicularis) w województwie warmińsko-mazurskim. Finansowany jest przez w 85% przez Unię Europejską ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach programu Infrastruktura i Środowisko, dofinansowany przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Projekt podobnie jak poprzedni (sponsorowany przez fundusz Life) ma zmierzyć się z problemem kurczącej się populacji tego gada. O co z tym chodzi?

O to samo, co w przypadku ptaków: żółw cierpi głównie z powodu zmian w środowisku. Generalnie do życia potrzebuje dwóch rzeczy. Pierwsza to fajne bagienka, stawy, starorzecza do żerowania, schronienia, godów i zimowania. A tych ubywa. Więc sposób ochrony jest tu identyczny jak w przypadku najbardziej zagrożonej grupy ptaków – wodnobłotnych, i tu ich interesy się splatają. Mianowicie piętrzymy wodę, ale też  - podobnie jak dla płazów – kopiemy stawy.

Druga rzecz niezbędna żółwiom, to, położone niedaleko tych zamieszkałych na co dzień jeziorek czy stawów, miejsca do składania jaj. Ale nie jakiekolwiek: najlepiej, gdy jest to piaszczysty stok o południowej ekspozycji. Daje to szansę na pomyślną inkubację jaj.  I tu znów pojawia się znany nam skądinąd problem: takie miejsca zostają często zalesione albo same zarastają krzakami.  Na szczęście poradzić sobie z tym już prościej, bo czasem wystarczy ściąć dosłownie kilkanaście drzew albo kilkaset metrów kwadratowych zakrzaczeń, by odsłonić lęgowisko. Żółw to nie dinozaur, więc lęgowiska ma nieduże.

I dokładnie takie są nasze podstawowe zadania w ramach projektu. Będziemy kopać 12 stawów, wybudujemy dwa bystrotoki oraz jedną groblę piętrzącą wodę oraz odsłonimy i czasem delikatnie zrekultywujemy glebę na kilkunastu lęgowiskach.  Jak to na ogół bywa, towarzyszyć temu będą także niewielkie działania edukacyjne oraz naukowe. Od razu mogę zaprosić zainteresowane osoby do wzięcia udziału w kwietniowych i majowych poszukiwaniach nowych stanowisk żółwi na Mazurach, a także majowo/czerwcowej akcji wyszukiwania samic wychodzących składać jaja. Niezła to zabawa, w bardzo przyjemnym i ciekawym przyrodniczo terenie, a na starość wspomnienia ze spotkania z dzikim, nieokrzesanym żółwiem – bezcenne!

A żółwie chronimy też po prostu dlatego, że warto!

Tekst J. Banach